Trudny rajd Enduro – Kielce wiosną 1986
Przed trzydziestu laty, w sezonie 1986, przeprowadzono z bazą w pod kieleckiej Cedzynie, dwukrotnie zawody rangi Mistrzostw Polski w motocyklowych rajdach Enduro. Według kalendarza imprez centralnych PZM pierwsze zawody w okolicach Kielc odbyły się w terminie 19-20 kwietnia i stanowiły III i IV eliminację mistrzostw krajowych w ówczesnej koronnej dyscyplinie polskiego motocyklizmu.
Akurat w rajdach Enduro nasi zawodnicy odnosili w tamtych czasach największe sukcesy w sportach motorowych. By przypomnieć tylko zdobycie w sezonie 1985 przez Zbigniewa Przybyłę (80) i Ryszarda Gancewskiego (125) tytułów Wicemistrzów Europy w swoich klasach. Na wprowadzenie przez FIM w miejsce Mistrzostw Europy indywidualnych Mistrzostw Świata w rajdach Enduro trzeba było poczekać do 1990 roku. W 1984 roku nasi motocykliści zostali Drużynowymi Wicemistrzami Świata w klasyfikacji seniorów, czyli World Trophy podczas 59 International Six Days Enduro w holenderskim Assen.
Wróćmy jednak na krajowe podwórko, a konkretnie na arenę zmagań trzeciej i czwartej eliminacji serialu Mistrzostw Polski Enduro w sezonie 1986. Organizatorami zawodów byli ludzie z Sekcji Motorowej MKS Korona Kielce, korzystając z życzliwej pomocy koleżanek i kolegów z Kieleckiego Klubu Motorowego i Automobilklubu Kieleckiego. Warto wspomnieć, że ten ostatni świętuje w tym roku jubileusz osiemdziesięciolecia istnienia. Kierownictwo imprezy spoczęło na barkach Zenobiusza Wenusa, wspomaganego przez Mariana Adamczyka i Andrzeja Stopę. O jakość i prawidłowość przeprowadzenia prób terenowych dbał Jacek Balicki. Natomiast trasa była oczkiem w głowie Józefa Futakiewicza.
Ta ostatnia, o długości circa osiemdziesięciu kilometrów w jednym okrążeniu, a takowych zaplanowano na każdy dzień po trzy, była bardzo selektywna. Zawodnikom zaproponowano leśne szlaki z pniakami, złośliwie wystającymi z ziemi oślizłymi korzeniami, czy niespodziewanie ułożonymi, zapewne przez naturę i służby leśne, w poprzek lub ukosem do szlaku konarami powalonych drzew. W regionie świętokrzyskim wszelakiego kamienia jest tyle, niczym piasku na plaży. A zatem i tego elementu nie mogło zabraknąć na trasie rajdu, aczkolwiek w postaci wybitnie mokrej. Do tego zaoferowano zawodnikom mnóstwo kolein, wądołów i błotno – wodnych przepraw. Oczywiście na trasie znalazły się też, już wówczas legendarne, kieleckie podjazdy i zjazdy, wymagające nienagannej techniki jazdy, pewnej smykałki, odwagi i… siły w rękach oraz nogach.
Pętla trasy prowadziła z Cedzyny przez Niestachów ( z przejazdem przez górę Otrocz ), omijając Suków zbliżała się do Bukówki. Tam zawodnicy zmagali się ze zjazdami i podjazdami – po kamieniach i korzeniach! – po górze Telegraf, urozmaiconymi nawrotami na torfowisku. Był przejazd przez piargi Pasma Posłowickiego, urocze zjazdy i podjazdy w okolicach Słowika. Niewątpliwą atrakcją, zarówno dla widzów, jak i zawodników, był stromy podjazd pod górę Kolejową ( położoną rzeczywiście przy torach kolejowych ) i wizyta w Punkcie Kontroli Przejazdu umiejscowionym na szczycie wzniesienia. Rajdowców czekała też wizyta w błotnistych okolicach Szewców i Janowa. Odcinek leśny, trudny terenowo i technicznie prowadził od Białogonu, poprzez Pierścienicę do Dymin. Obowiązywał schemat: góra, dół – błoto, kałuże – korzenie, pniaki, konary… Potem ( dziwaczna z dzisiejszego punktu widzenia ) Próba Przyspieszenia na ówczesnej Alei W. I. Lenina. Obecnie jest to ulica księdza Jerzego Popiełuszki. Owa Próba Przyspieszenia w skrócie polegała na na pomykaniu ile fabryka dała na mierzonym odcinku prostej asfaltowej. Po dojechaniu na tor motocrossowy na Wietrzni motocykliści stawali do Próby Szybkości Terenowej. A potem była ( wcale nie spacerowa! ) dojazdówka, między innymi na obrzeżu nekropolii, do Cedzyny. Warto przypomnieć, że trasę pokonywano trzykrotnie każdego dnia.
Jak to na rajdach Enduro bywa, pogoda bardzo lubi być Panią Sytuacji! Przed zawodami, jak i w czasie ich trwania, nad Kielcami i ich okolicami przeszło załamanie pogody. Było bardzo chłodno, niebiosa nie żałowały deszczu. Tradycyjnie mocno wiało, by nie powiedzieć – jak w Kieleckiem… Dla kontrastu, rozegrany dwa tygodnie później 44 Rajd Świętokrzyski odbył się przy ciepłej i słonecznej aurze.
Bardzo trudna trasa i wspomniane mało rozpieszczające warunki pogodowe sprawiły, że III i IV eliminacja Mistrzostw Polski w rajdach Enduro stała się jedną z najcięższych imprez w sezonie 1986. Dublet zwycięstw w swoich klasach odnieśli wówczas rutyniarze – Ryszard Gancewski i Zbigniew Banasik. Dwie pierwsze lokaty w młodzieżówce zgarnął dziewiętnastoletni wówczas Piotr Kasperek.
A skoro zgadało się o wynikach tego rajdu, to w ramach kronikarskiego obowiązku należałoby je przytoczyć. Choćby po to, by coś ocalić od zapomnienia…
W klasie 50 podczas III eliminacji obowiązywała następująca kolejność: 1. Maciej Sobkowski ( MKS Korona Kielce ); 2. Mariusz Błachut ( BKM Bielsko-Biała ); 3. Grzegorz Feliksiak ( AMK Pałac Młodzieży Warszawa ). W IV eliminacji zwyciężył Mirosław Kulik ( BKM Bielsko-Biała ), tuż za nim był klubowy kolega Mariusz Błachut, a trzeci Maciej Sobkowski z Korony Kielce.
Do sensacji doszło w klasie 125 – w obydwa dni żaden zawodnik nie ukończył rajdu! Na pocieszenie można dodać, że w przeszłości takie fakty w tej klasie także miały miejsce. No cóż, motocykle marki CZ 125 akurat niezawodnością i małą awaryjnością nie mogły nigdy się pochwalić…
Klasa powyżej 125 należała do Piotra Kasperka ( BKM Bielsko-Biała ). W sobotę nie miał sobie równych, gdyż poza nim nikt nie osiągnął met!. W niedzielę za Piotrem Kasperkiem zameldował się Roman Panek ( AMK Pałac Młodzieży Warszawa ). Trzeci był Grzegorz Sztuka ( Kielecki Klub Motorowy ).
W klasie 250 w obydwa dni poza zasięgiem rywali był Ryszard Gancewski ( GAMK Budowlani Gdańsk ). W trzeciej eliminacji drugi był Piotr Strojek ( AMK Pałac Młodzieży Warszawa ), a trzeci jego klubowy kolega i rywal – Jacek Czachor. Podczas czwartej eliminacji za Ryszardem Gancewskim ulokował się Ryszard Bracik ( Kielecki Klub Motorowy ). Trzeci był Piotr Strojek.
Zbigniew Banasik ( MKS Korona Kielce ) i Zbigniew Groth ( GAMK Budowlani Gdańsk ) w obydwa dni okupowali pierwszą ( Banasik ) i drugą ( Groth ) lokatę klasy powyżej 250. W sobotę trzeci był Walter Stępiński ( Automobilklub Opolski – Grodków ). W niedzielę trzecią lokatę zafasował Mirosław Misztal ( MKS Korona Kielce ).
Kielecki ( cedyński? ) rajd z kwietnia 1986 roku zgromadził na starcie dziewięćdziesięciu zawodników, co stanowiło przeciętną frekwencji w latach osiemdziesiątych. Prawie połowę stawki stanowili zawodnicy z klasy 50 używający Simsonów S51 Enduro. Nota bene, po kilku latach z tego narybku wyrosło całkiem spore grono dobrych i uznanych polskich zawodników. Właśnie opisywana w niniejszym materiale kielecka impreza była miejscem debiutu w rajdach Enduro Wojciecha Rencza ( WKM Sparta Wrocław ). Oczywiście na Simsonie S51 Enduro.
Ciekawostką relacjonowanego rajdu jest wygranie klasy powyżej 125 przez Piotra Kasperka na wyczynowym Simsonie GS 80 użyczonym przez wytwórnię Simson – Suhl. Tymczasem konkurenci używali Jaw Enduro 250 i… musieli uznać wyższość nastolatka z Bielska-Białej.
Przed laty trzydziestu wraz z moim serdecznym kolegą oglądaliśmy przejazd Piotra Kasperka na terenie Wietrzni. Ów kolega jest z zamiłowania i pasji melomanem, niestroniącym jednakże od uroków motocyklowego off-roadu. Obecny muzyk filharmonii, a wówczas nastolatek ( podobnie jak autor tego materiału ) widząc w akcji osiemdziesiątkę z Suhl stwierdził autorytatywnie: ” Praca silnika tego Simsona to symfonia! „. Co fachman – to fachman.
TXT. Jarosław Ozdoba