Szycie w Husqvarnie Jan Okulicz 1978
Joenkoeping, miasto w środkowej Szwecji kojarzy się nam ostatnio ze złotym medalem naszych pięcioboistów, drugim miejscem zespołu motocyklistów w Sześciodniówce i… motocyklami Husqvarna. Dla Szweda ta ostatnia nazwa ma raczej większy związek z maszynami do szycia lub kuchniami gazowymi, dla Fina z piłami do cięcia drzew, dla Duńczyka zaś z bronią palną. Motocykle stanowią tylko część produkcji wielkiej fabryki, a raczej koncernu, ale to właściwie te dwukołowe, jednośladowe pojazdy sprawiły, że „H” w koronie stało się symbolem dobrej jakości, świetnego materiału właściwie w każdej dziedzinie produkcji.
Przedmieście Joenkoeping – Huskvarna swoją nazwę otrzymało niezbyt dawno, zaledwie 358 lat temu. Rozkaz królewski nakazywał zbudowanie kilkunastu kuźni nad rzeką, dobywanie rudy płytko zalegającej te tereny oraz wyrób broni. Od domów kuźni pochodzi nazwa pierwszej państwowej fabryki, która po siedemdziesięciu latach działalności zmieniła swój charakter na bardziej przemysłowy i dała początek osadzie. Ludność podobnie zajmuje się pracą przy warsztatach, dzisiaj na wskroś nowoczesnych, ale postawionych w tym samym miejscu .co przed setkami lat.
Hiszpańska firma Bultaco, produkująca motocykle równie dobre jak szwedzkie, japońskie, czy niemieckie wyświetliła przed zawodami w biurze prasowym Sześciodniówki kilka swoich filmów reklamowych, w tym jeden, który rozbawił publiczność. Sens filmiku jest następujący: Motocyklista pędzi po pionowej ścianie, wjeżdża na jej szczyt, gna po płaskiej powierzchni, kamera odjeżdża i widać małego ludzika, jak jedzie po gigantycznej maszynie do szycia, oczywiście na motocyklu z literą „H„. Maszyna do szycia ma taki sam inicjał, a głos zza ekranu zapytuje, „Czy to nie idiotyczne?” W chwilę potem inny motocyklista, tym razem na motocyklu Kawasaki pędzi omijając klawisze czarne po klawiaturze ogromnego fortepianu również tej samej japońskiej marki i komentarz jest ten sam. Bultaco szczyci się tym, że produkuje wyłącznie motocykle jakby podśmiewając się ze Szwedów, że robią w swojej fabryce również wiele innych rzeczy. Szwedzi są spokojni.
W maleńkim muzeum Husqvarny, gdzie zgromadzono wszystko co firma ta przez stulecia wyprodukowała, uwagę wzbudza plansza z powiększonym nagłówkiem gazety z 1915 roku.
Na jeziorze Vättern szalał sztorm, który zatopił statek udający się z ładunkiem maszyn do szycia do Finlandii.
Płetwonurkowie wynajęci przez dyrekcję fabryki, szukali owych maszyn, które źle umocowane w ładowniach statku przesunęły się na jedną burtę. Wydobyto kilka maszyn, najlepiej zakonserwowaną oddano do warsztatu i już na drugi dzień w oknie wystawowym największego domu towarowego nadobna szwaczka szyła na niej jakieś szaty dla celów reklamowych. W rzeczywistości pierwsza maszyna do szycia wyprodukowana została pod nazwą,,Nordstjernan” w 1872 roku, na 26 lat przed pierwszym rowerem i 64 lata przed pierwszym motocyklem.
W 1903 roku z fabryki produkującej tylko welocypedy wyjechał pierwszy motocykl. Właściwie moped. Był to rower wyposażony w belgijski silnik FN o mocy niewiele większej niż jeden koń mechaniczny i paskową, czy może tylko sznurkową, transmisję napędu. Ten dobry silniczek dał prawo autorom instrukcji obsługi do paru zdań pełnych dumy: „Na drodze płaskiej motowelocyped osiąga szybkość 40-50 km/godz.” Biorąc pod uwagę stan ówczesnych dróg i niską jakość rowerowych hamulców, była to szybkość rzeczywiście zawrotna. Z naiwnością pionierów motoryzacji autor radzi: „Gdy silnik odmawia startu, paliwo jest, znaczy, zbyt chłodne. Należy spalić pod karburatorem gazetę, lub inny papier. Nie używać w tym celu lampy do lutowania lub oświetlenia”.
W roku 1916 Huskvarna otrzymuje pierwsze zamówienie na motocykle wojskowe. Firma współpracuje już od 1909 roku ze szwajcarską fabryką La Moto-Reve, która dostarcza dwucylindrowe czterosuwowe silniki. Po raz pierwszy na torach wyścigowych motocykl szwedzki wygrywa puchar. Jest to trofeum November kasan, czyli Kubek Listopada. Do dzisiaj ten 24-godzinny rajd jest jedną z popularniejszych imprez motocyklowych w północnej Szwecji. Prasa szwedzka rozpisywała się o nowym wojskowym motocyklu. Stał się modny..
Prawdziwy rozkwit sportu w Husqvarnie należy zawdzięczać jej szefowi z lat 1911-1946. Gustav Tham był wielkim entuzjastą motocykli. Z pomocą młodego inżyniera entuzjasty, fachowca, który sam ścigał się na motorach Folke Mannerstedta powstały nowe konstrukcje maszyn wyposażonych w pierwsze silniki własnej konstrukcji. Doskonali zawodnicy Yngve Eriksson i Gunnar Kalen zdobyli w 1931 roku pierwsze poważne trofea dla swojej firmy: 181 zwycięstw, 54 w zawodach międzynarodowych i 19 rekordów toru. W 1934 roku walcząc o dobre imię swojej firmy zginął na torze w Saxen Ringu Gunnar Kalen. W dwa tygodnie później inny zawodnik Husqvarny stracił życie w czasie belgijskiego Grand Prix. Był to mieszkający w Szwecji Holender Van der Pluym.
Szef działu reklamy i informacji Austriak Norbert Kunze prowadzi mnie do trzech stojących motocykli crossowych. Jeden z nich ma automatyczną skrzynię biegów.,,Zrobiliśmy ten motor dla wojska. Taką skrzynię, teoretycznie niezawodną, każdy nieco przyuczony mechanik wymieni w dziesięć minut. Sprawdzono jakość tego sprzętu na zawodach. Motor ze skrzynią biegów automatyczną był szybszy w trudnym terenie o prawie dwadzieścia minut”.
Pan Kunze mówi również: „Nasz młody król chciał też byśmy zrobili dla niego motocykl. Odmówiliśmy grzecznie tłumacząc, że mamy zbyt mało monarchów, by narażać ich zdrowie. Sprezentowaliśmy mu piękny egzemplarz broni myśliwskiej, również naszej produkcji”.
Mój przewodnik opowiada o broni myśliwskiej wytwarzanej w Husqvarnie. Czterech rusznikarzy remontuje stare i produkuje pojedyncze egzemplarze broni (zaledwie siedemdziesiąt pięć w ciągu roku). Kolekcjonerzy z całego świata ubiegają się o te dwururki płacąc za nie ponad dziesięć tysięcy dolarów za sztukę. Zapisują się w kolejce, proszą, proponują wyższe ceny. Niestety, nowych rusznikarzy nie ma, a starzy wybierają się na emeryturę. Przepis prawny nakazuje jednak przez dziesięć lat obsługę produktu i nowe części.
Ekspozycja jest bogata, ale właśnie kończy się dzień pracy. Oglądam egzemplarze pił drzewnych, do których łańcuchy napędowe produkowane są w Polsce, a także najlepsze podobno na świecie maszyny do koszenia trawy, mechaniczne i ręczne, kuchnie ultradźwiękowe i zwykłe. W tym coraz modniejsze na węgiel, dla których każda gospodyni straciłaby głowę. Szafy chłodnicze i zamrażarki stoją pospołu z maszynami do haftowania, które można dowolnie zaprogramować. Pytam po co robią motocykle, skoro tyle na tej wystawie dóbr mniej pracochłonnych, a bardziej nowoczesnych, a Kunze odpowiada: „Motocykl może wywalczyć medal i zdobyć mistrzostwo. Na maszynie do szycia daleko się w zawodach nie zajedzie. Znaczek „H” w koronie trzeba popularyzować. Do motocykli się zresztą nie dopłaca. Są coraz modniej- sze…”