Niegdysiejsza Przewodnia Siła Polskiego Enduro Jarosław Ozdoba
Pisząc tytuł, nie miałem na myśli jakiś reminiscencji do minionego, ponad dwadzieścia lat temu, ustroju w naszym kraju. Chociaż, niektórzy ludzie związani z ówczesną Przewodnią Siłą Narodu, co nieco mieszali w środowisku Enduro, ale – na szczęście – to czas przeszły dokonany. Chodzi mi o klasę 50, która obecnie jako Junior 50 ledwie wegetuje w Mistrzostwach i Pucharze Polski. Przed wielu laty, bo w roku 1980 utworzono klasę 50 w ówczesnych motocyklowych rajdach szosowo – terenowych. Tyle, że istniała ona wyłącznie na papierze, bo nie było sprzętu do jej uprawiania. Co prawda we wspomnianym roku wykonano w Ośrodku Badawczo – Rozwojowym bydgoskiego Rometu ( świętej pamięci ) trzy prototypy terenowych motorowerów – dwa z trzybiegowymi silnikami z Nowej Dęby i jeden z jednostką napędową Simsona. Mówiono o seryjnej produkcji w porozumieniu z Polskim Związkiem Motorowym ( dostęp do importowanych części i podzespołów ), ale na gadaniu się skończyło. W Polsce nastał ” karnawał Solidarności ” i potężny kryzys społeczno-gospodarczy, a co za tym idzie każdy miał inne sprawy wtedy na głowie. W efekcie zamiast krajowych terenowych motorowerów mieliśmy stan wojenny. Niemniej jednak w tych koszmarnych czasach pojawiło się światełko w tunelu. W roku 1982 rozpoczął się import z Niemieckiej Republiki Demokratycznej uznanych motorowerów Simson.
Foto: Hubert Dzianok z KTM Novi Kielce MP 1990 Bogatynia
Co ciekawe nie były one szeroko dostępne w sieci Polmozbytu – tam można je było nabyć jedynie przy posiadaniu poważnych znajomości. Simsony „ Made in DDR” były rozprowadzane na asygnaty i przydziały dla listonoszy, leśników, weterynarzy i innych przedstawicieli zawodów wymagających mobilności. Na szczęście na dużą pulę tych motorowerów załapał się PZMot. W ten sposób klasa 50 ożyła w krótkim czasie stając się najliczniejszą w krajowych rajdach Enduro. Dziś trudno w to uwierzyć, ale klasa simsoniarzy liczyła w porywach od sześćdziesięciu do osiemdziesięciu zawodników, czyli mniej więcej tyle, ilu startuje obecnie we wszystkich klasach Mistrzostw Polski. Z pięćdziesiątek wyrosło wielu uznanych zawodników jak choćby: Maciej Wróbel, Wojciech Rencz czy Marek Dąbrowski. Inna sprawa, że zawodnicy klasy 50 lekko nie mieli na ówczesnych trasach rajdowych.

Foto: Trening na torze motocrossowym w Bogatyni Simson S51
Poza wydłużonymi czasami i mniejszym dystansem nie mogli liczyć na żadne ulgi, a omijanie trudnych odcinków trasy było ewenementem stosowanym od wielkiego dzwonu. Simsony S51 Enduro niezbyt nadawały się do sportu, o czym lojalnie ostrzegał wytwórca zaznaczając w instrukcji obsługi, iż nie udziela się gwarancji na pojazdy uczestniczące w zawodach sportowych. Mimo to enerdowskie ” małe motocykle ” dawały radę, a ich awaryjność w porównaniu z krajową, czy czechosłowacką konkurencją była znikoma. Ich niezbyt skomplikowana budowa sprzyjała rozwijaniu zainteresowań technicznych wśród młodzieży, która często, z dobrym skutkiem, starała się podwyższyć ich, i tak dość dobre, osiągi.

Foto: Simsony S51 Enduro z roku 1986
Do legendy przeszedł Simson Huberta Dzianoka z Korony Kielce, który bywał oprotestowany po każdych zawodach w sezonie 1989. Za każdym razem nie stwierdzano żadnych przeróbek niezgodnych z regulaminem. Część tych protestów była składana z ciekawości, co też kryją trzewia tego Simsona. Podobne historie zdarzały się w przypadku Wojciecha Rencza, czy Wojciecha Brzuśmiana. Za każdym razem wszystko grało, a wspomniane Simsony biły konkurencję na głowę. Jaka była tajemnica sukcesu proszę pytać ówczesnych simsoniarzy. Jak to czasami bywa zdarzali się też cwaniacy próbujący, przy pomocy niedozwolonych chwytów w postaci przeróbek niewskazanych regulaminowo, przechytrzyć konkurencję. Kłamstwo ma z reguły krótkie nogi, więc podejrzane Simsony często eksplodowały na trasie ( i tak mniejszy wstyd ) lub były skrupulatnie oprotestowywane, a ewentualni kanciarze błyskawicznie rozszyfrowywani. Simsony zniknęły z tras w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych pokonane przez, może nieco droższą, choć niekoniecznie ( po zjednoczeniu Niemiec Simsony i części zamienne do nich mocno zdrożały ), konkurencję w postaci HM 50 CRE, Aprilli RX i Gilera Canibal. Dla wielu byłych i czynnych zawodników rajdów Enduro, Simsony stanowiły pierwszy stopień wtajemniczenia w tej dyscyplinie motocyklizmu sportowego. Często wspominają je z rozrzewnieniem. Nie wierzycie? Spytajcie przy okazji Bartka Obłuckiego o jego pierwszy rajd w 1994 roku z bazą w Suchedniowie, który przebył na Simsonie. Sporo wam opowie.
Szczegółowe dane techniczne Simsona S51 Enduro
• Silnik spalinowy – dwusuwowy, jednocylindrowy typ M531KF/M541KF
• Moc – 3,7 KM (2,72 kW) przy 5500 obr/min
• Zużycie paliwa – 2,5 – 2,8 l/100km
• Prędkość maksymalna – 60 km/h
• Średnica cylindra 38 mm
• Skok tłoka 44,0 mm
• Stopień sprężania 9,5:1
• Instalacja elekt. 6/12 V
• Przeniesienie napędu – łańcuch
• Skok zawieszenia – przód/tył 130/85
• Rozstaw osi – 1250mm
• Hamulce – bębnowe
• Masa – 84 kg