Bez Medali a jednak Sukces czyli ISDT 1975 Isle of Man Mirosław Malec

Polska ekipa motocyklowa wróciła z ostatniej Sześciodniówki rozegranej na angielskiej wyspie Isle of Man bez złotych medali mimo to wszystkim uczestnikom dopisywały humory. Po raz pierwszy, bowiem od wielu lat polski zespół World Trophy wartościowy sukces pasując się w bardzo mocnej stawce najlepszych ekip świata na dobrym piątym miejscu.

Wśród niektórych działaczy i sympatyków sportu motorowego w Polsce zakorzenił się podgląd ze miarą sukcesów w ISDT jest liczba złotych medali, które przywożą nasi reprezentanci z tej imprezy. Warto jednak wiedzieć ze każdy uczestnik tych zawodów, którego łączna suma czasów osiągniętych we wszystkich próbach nie będzie gorsza niż 15% od łącznego czasu zwycięzcy otrzymuje złoty medal. Do niedawna, aby zdobyć złoty medal wystarczyło mieć łączny czas prób gorszy od zwycięzcy o 25 %. W ostatniej sześciodniówce limit ten został zaostrzony i wynosi 15%.

Należy jednak dobrze zdać sobie sprawę z tego ze sześciodniówka jest przede wszystkim polem współzawodnictwa zespołowego oficjalnej klasyfikacji indywidualnej nawet się nie prowadzi. Konkurencją zaś bezwzględnie pierwszoplanową jest rywalizacja zespołów narodowych o World Trophy, czyli Światową nagrodę. Który zespół wygra ma prawo uważać się za głównego triumfatora Sześciodniówki a nawet za mistrza świata? Bo co tu ukrywać impreza jest właśnie równoznaczna z mistrzostwami świata i w oficjalnym kalendarzu FIM ma właśnie taką rangę. W nieco dalszym dystansie toczy się podczas Sześciodniówki współzawodnictwo o tak zwaną Srebrną Wazę gdzie sukces nie ma już tak wielkiego znaczenia jeszcze mniej uwagi przywiązuje się di rywalizacji zespołów fabrycznych. Złote medale zaś są na pewno cenną nagrodą za wysiłek i dobrą jazdę dla zawodnika nie są natomiast powodem do uznania dla całego zespołu. A liczy się najbardziej właśnie sukces zespołowy. Można mieć pięć złotych medali … daleką lokatę drużynową, bowiem szósty zawodnik ekipy odpadnie już w pierwszym dniu i za tę stratę zespół będzie otrzymywał dzień po dniu po 15 tyś. Punktów karnych. Rozpisałem się celowo szerzej na ten temat, bowiem powyższe stwierdzenia stanowić będą punkt wyjścia do oceny ostatniego polskiego występu na angielskiej wyspie Isle of Man Bardziej zrozumiałe staną się również dla czytelnika założenia taktyczne i zadania, jakie postawiliśmy sobie przed tym startem.

Foto: Zbigniew Nowicki na Simsonie GS 75

Polska ekipa startowała wyłącznie w konkurencji World Trophy w następującym składzie 

Stanisław Olszewski Stomil Olsztyn Jawa 250cm,

Herbert Gajer BKM Bielsko Jawa 250cm

Zdzisław Mielczarski Stomil Olsztyn Jawa 350cm, 

Czesław Sendrowicz Górnik Czerwonka Jawa 350cm

Bogusław Urbaniak Smok Kraków Jawa 500cm

Zenon Wieczorek Korona Kielce Jawa 500cm 

Funkcje kierownika ekipy pełnił Zdzisław Ochmański niżej podpisanemu przypadło w udziale być menażerem.

Na długo przed startem do sześciodniówki na Isle of Man postanowiliśmy przed zawodnikami dość jasno, czego od nich oczekujemy. W telegraficznym skrócie brzmiało to mniej więcej tak:

„ Trzeba zdecydowanie zerwać z dotychczasową praktyką w myśli, której głównym założeniem każdej kolejnej polskiej ekipy na Sześciodniówce była oszczędna jazda, aby tylko dotrzeć do mety zmieścić się w wyznaczonym limicie i zdobyć złoty medal. Jest to impreza najwyższej światowej rangi praktycznie równa z mistrzostwami świata nie zaś zlot gwiaździsty i dlatego trzeba od startu do mety starać się dać wszystko zarówno z siebie jak i z maszyn. Tylko przy takiej taktyce i podczas twardej walki najlepszymi można dowiedzieć się ile właściwie jesteśmy warci, czego brakuje nam i motocyklom by osiągnąć światowy poziom”

Oczywiście sama zmiana taktyki to jeszcze stanowczo za mało by można było pokusić się o dobry wynik. Trzeba było jeszcze solidnie przygotować maszyny i ludzi przede wszystkim zaś skompletować odpowiedni zespół. Po raz pierwszy postanowiliśmy spróbować włączyć do drużyny także zawodników specjalizujących się w crossach mających już doświadczenie rajdowe. Wychodziliśmy, bowiem ze słusznego jak się okazało założenia ze Sześciodniówka, chociaż stanowi właściwie rajd praktycznie wymaga dobrego przygotowania crossowego. Zespół składał się, więc z trzech zawodników rajdowców i trzech crossowców i ta mieszanka zdała egzamin. Dzięki coraz ściślejszemu kontaktowi ze sportem motocyklowym w CSRS a zwłaszcza za fabryką motocykli Jawa w Pradze wszyscy polscy zawodnicy dokonali osobistego odbioru sprzętu bezpośrednio z Praskiej fabryki. Start w CSRS i przyjechanie na odebranych motocyklach w warunkach zawodów po około 100km pozwoliło na wykrycie wszystkich usterek, które na miejscu zostały staranne usunięte przez producenta. Pozwoliło to uniknąć potem na trasie wielu przykrych rozczarowań. Warto także nadmienić ze wiele uwagi poświeciliśmy jeszcze w kraju na to, aby maszyny polskich zawodników dobrze przeszły tak zwaną próbę głośności podczas sześciodniówki, która co warto mocno podkreślić w razie ujemnego wyniku przynosi pokaźną liczbę punktów karnych. Wyniki, jakie osiągnęliśmy nota bene przy pomocy fachowców z Przemysłowego instytutu motoryzacji spełniły oczekiwania byliśmy lepsi od wielu czołowych ekip. Piąta lokata najlepsza, jaką do tej pory udało się wywalczyć reprezentantów polski w Sześciodniówce mogły być jeszcze lepsze gdyby nie pechowy wypadek Stanisława Olszewskiego nie spodziewanie wyjechał mu na trasę prywatny samochód i musiał się ratować wywrotką, podczas której tak uszkodził motocykl ze nie nadawał się do dalszej jazdy. Kosztowało to ekipę 45 tyś. Punktów karnych ( po 15 tyś. Za brak zawodnika na mecie w ciągu kolejnych 3 dni). Sukces, który osiągnęliśmy na pewno nas nie zadowala Piata lokata jest dopiero świadectwem możliwości jeszcze nie powodem do dumy. Ważne jednak ze te możliwości istnieją. Przekonaliśmy się, bowiem ze, jeśli ustępujemy najlepszym to przede wszystkim sprzętem i obsługą. Także zawodnikom brakuje jeszcze doświadczenia. Otwiera jest szansa ze na następną sześciodniówkę e otrzymamy od naszych przyjaciół z CSRS fabryczne Jawy takie same, na jakich jechali zawodnicy tego kraju specjalnie przygotowane do startu w tego typu imprezie. Jeśli jeszcze do tego poprawimy obsługę, która nie była taka zła tyle ze bardzo skromna sześć osób, podczas gdy najlepsze ekipy obsługiwało z reguły kilkadziesiąt osób i dobrze przygotujemy się do startu można będzie walczyć nawet o 3 pozycje. A to już wiele. Wyższe lokaty przynajmniej na razie chyba nie są jeszcze poza naszym zasięgiem. Gra jednak na pewno watra jest świeczki.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *