AZZURRI pojechał skrótami 70 ISDE 1995 Jelenia Góra JANUSZ ŚMILOWSKI
W porannej mgle panowie Rossi, Grasso, Fellegara i Pellegrinelli zostali przyłapani na ordynarnym skrócie, gdy zamiast forsować podjazd kamienistym zboczem, wybrali wariant trasy z trzeciego dnia. Cały numer, uwieczniony na taśmie wideo, dostarczyła jury strona polska. Wyniki Sześciodniówki dzień przed jej zakończeniem teoretycznie powinny więc wywrócić się kolami do góry. Mimo łez rozpaczy kierownika naszej ekipy Jana Chrobka, najwyżsi sędziowie ISDE okazali się nieprzejednani: punkt kontroli przejazdu, ominięty sprytnie przez „Azzurrich„, po prostu anulowano, tym samym pieczętując trzeci w ciągu ostatnich czterech lat sukces Italii w World Trophy.
Poznaliśmy siłę włoskiego kapitalizmu — brzmiał komentarz Zbigniewa Kuchara, austriackiego dealera KTM, zaopatrującego naszą kadrę. Na motocykle kupione przez PZM generalnie narzekano, zapominając o zasadzie „darowanemu koniowi..:’. Która z federacji zafundowała pojazdy swoim zespołom narodowym? Ano, tylko nasza, jednak z drugiej strony był to warunek startu Polaków w Jeleniej, bo na sześciodniową demolkę prywatnego czy klubowego sprzętu, i tak zużytego w mistrzostwach Polski, nikt by się nie zgodził. Za granicą mobilizuje się z okazji ISDE. krajowych dealerów — to dla nich wprowadzono klasyfikację zespołów fabrycznych, w której
równolegle może uczestniczyć całe towarzystwo z World Trophy i Junior World Trophy.
Bywa, że swoją trójkę wysyła klub korzystający ze wsparcia możnego sponsora. Maksymalny wysiłek finansowy federacji to pokrycie kosztów pobytu ekip. Tacy przykładowo Amerykanie, przybyli do Europy w sile 110 osób, za wszystko płacili z własnej kieszeni, ich AMA delegowała za dolary związku… jednego działacza. U nas nie istnieje rynek motocyklowy, czyli na dealerów nie ma co liczyć. Sponsorzy klubów może i sięgnęliby do kieszeni, tylko PZM nie zgodzi się na kadrowe uszczuplenie zespołów narodowych. No i jest, jak jest, co pokazała 70. edycja International Six Days Enduro.
Wprawdzie straciliśmy na dobre kontakt z indywidualnymi mistrzostwami świata i Europy, ale takie nazwiska, jak Wróbel, Tomiczek, „odkurzony” Przybyła, ciągle liczą się w stawce, młodzieży zaś nie brakuje talentu. Sebastian Krywult przegrał z własnym KTM, bo spóźnił się z powodu awarii instalacji elektrycznej i wody w gaźniku.
Później jego motocykl nadawał się już tylko do pchania. Podczas fatalnego mokrego czwartku bracia Czachorowie i Dąbrowski przebijali opony (Metzeler), Tomiczek wywracał się, spóźniony był nawet „Gucio” Przybyła, a debiutujący Bartłomiej Bembenik rozbił się z powodu zaciętej przepustnicy. Niby warunki jak w Assen, ale tym razem również przeciwko czerwono-czarnym (takiego koloru kurtki zafundował „Żywiec”). Męczeni defektami ogumienia Polacy marzyli po cichu i przed podstawionymi mikrofonami o „musie” zamiast dętki, na co przedstawiciel Metzelera odrzekł,
kosztuje swoje, po drugie — trzeba go codziennie wymieniać, bo inaczej wulkanizuje się z oponą, po trzecie — taka wymiana wymaga wcześniejszego treningu, a nie wprawiony motocyklista straciłby godzinę na serwis, wreszcie po czwarte… „musu” w magazynie nie ma! Indagowany w tej samej sprawie Stephane Peterhansel stwierdził, że martwienie się o kwestie techniczne nie jest jego problemem. Motocykl ma wszystko, co potrzeba i takie ogumienie, jak trzeba, o co zadbała Az Yamaha Motor France („Peter” „pracował” wyjątkowo dla Yamahy Italia). Nie skażony motocrossem, czterokrotny triumfator „Dakaru” pokonywał śliczne sudeckie trasy nie szarpiąc gazem, jak-by bez dynamiki, starając się trzymać koła prostopadle do podłoża — wówczas opony najlepiej pracują i nie są narażone wrażliwą boczną częścią na przebicie. Zupełne przeciwieństwo rodzimej szkoły opartej na „darciu wióra”. A że legenda z Vesoul radzi sobie i w grupowej walce, pokazał końcowy motocross na górze Cichoń: Peterhansel pokonał całą szpicę 250 ek motocrossowym profi Rodneyem Smithem włącznie. Piąta wygrana Sześciodniówka w klasie — do pełni szczęścia ciągle brakuje Stephanowi tytułu indywidualnego mistrza świata. Teraz podobno przesiada się na czterosuw. — Pojeżdżę jeszcze dwa, trzy lata, potem zajmę się szkoleniem młodzieży. Do piątku ochotę na zdystansowanie Peterhansela w nieoficjalnej „generalce” przejawiał 23—letni Petteri Silvan z Jaemsae, urzędujący czempion klasy 125. Pucołowaty blondynek trzymał się dzielnie, dopóki nie upadł na zboczu Cichonia podczas próby crossowej i nie uszkodził nadgarstka — zwycięstwo w klasie trzeba było oddać Cyrilowi Esquirolowi, wsławionemu podwójnym sukcesem w Gilles Lalay Classic. A propos niezapomnianego Gilles’a, ofiary tragicznego zderzenia z karetką w Zairze. To on czarował kibiców w Jeleniej przed ośmiu laty, a próbkę fantazji dał pewnej nocy, jadąc Hondą przez centrum miasta w stanie nietrzeźwym. Do sześciu dni
dopisał wówczas historyczną noc w areszcie! Tym razem nikogo nie przymknięto, choć nadawali się do srogiego ukarania „krasnoludkowe” co ambitniejszych ekip, przyłapywani w różnych miejscach z tajnymi próbami włącznie. Fińska grupa prowadzona przez reprezentacyjnego juniora Juhę Salminena podróżowała przed ISDE terenami Karkonoskiego Parku Narodowego, 100 franków szwajcarskich w przypadku wspomnianego Salminena.
Skoro mowa o kronice kryminalnej, naszym motocyklistom pomagającym przy oznakowywaniu trasy zniknęły w nocy trzy pojazdy z… ośrodka MSW w Szklarskiej! Drogocenna zawartość parc ferme nie została naruszona i tylko z domku zajmowanego przez pięciu włoskich zawodników wyniesiono buty, hełmy i komplet ciuchów. Co tam, ważne, że mają z powrotem swoje World Trophy.