Kariera ” Ganca ” czyli Ryszarda Gancewskiego

Nie tak dawno miałem okazję porozmawiać z jednym z młodych, perspektywicznych zawodników, rokującym dość dobrze na przyszłość polskich rajdów Enduro, Cross Country i motocrossu. Gdy zeszło na tematykę dawnych asów i legend polskiego motocyklizmu okazało się ( o zgrozo!), Że owemu młodemu wyczynowcowi nazwiska Zbigniewa Banasika, Stanisława Olszewskiego, Krzysztofa Serwina, Ryszarda Augustyna, Ryszarda Gancewskiego, Zbigniewa Kłujszo, czy wreszcie człowieka, który wówczas polskie rajdy Enduro doprowadził na wyżyny, czyli trenera kadry narodowej Mirosława Malca – po prostu i zwyczajnie nic nie mówią… Jakiś czas potem kolega mający dobrze ponad dwudziestoletni staż w krajowym Enduro powiedział mi w chwili szczerości: ” Człowieku, daj sobie spokój! Kto dziś pamięta na przykład o takim Gancewski?! „. O nie! O ” Gancu „, postaci tak barwnej i zasłużonej dla polskiego motocyklizmu zapomnieć nie można i po prawdzie nie wolno.

Ryszard Gancewski ( rocznik 1955) urodził się w Ostródzie, ale pochodzi z pod ostródzkiego Kajkowa. To mała miejscowość położona na Pojezierzu Olsztyńskim, nieopodal jeziora Morliny. Rodzinna, a i miejscowa, legenda głosi, że nieletni Ryszard Gancewski najpierw nauczył się jeździć WFM-ką siostry, a dopiero potem okiełznał arkana sztuki prowadzenia… Roweru. Po zdobyciu motocyklowych szlifów na siostrzanej WFM podniósł sobie poprzeczkę na opanowanie narowów MZ ES 250 Trophy należącej do brata. Co prawda braciszek mocno oponował, gdyż droga i ekskluzywna eMZetka stanowiła wówczas topowy sprzęt na polskich drogach? Istniały, zatem obawy ( niesprawdzone!), Że ten motocykl w rękach ” Ganca ” może ulec pewnej deformacji… Ale nic takiego się nie stało. Polska była w tamtym czasie ” krajem motocyklowym ” – zarejestrowane oficjalnie dwa i pół miliona (!) Motocykli i motorowerów stawiało nas w czołówce zarówno europejskiej, jak i światowej. Przekładało się to także na tak zwany ” mały sport „. Organizowano wówczas w całym kraju wiele imprez popularnych dla żądnych sportowych emocji i mołojeckiej sławy młodzieńców. Na jedną z takich ” popularek ” nieopodal Ostródy zaprosił Ryszarda Gancewskiego – jeszcze w charakterze kibica – kolega z Kajkowa. Przyjechał, zobaczył i… Wsiąkł w te klimaty na dobre! Do uskładanych, a zarobionych przy dorywczych sezonowych pracach, przez nastolatka pieniędzy dołożyli się rodzice. I w ten oto sposób w zagrodzie Gancewskich pojawił się trzeci motocykl – WSK Ryśka. Tym jednośladem wystartował w swoim pierwszym rajdzie popularnym, który… Wygrał! W nagrodę dostał piękną ( przechowywaną do dziś) słomiankę i propozycję prezesa ” Wawelu ” Ostróda inżyniera Karola Wadasa, by wstąpił do klubu.

Gdy na kolejną ” popularkę ” dotarł pieszo, bo jego WSK odmówiła posłuszeństwa, trener ” WaweluJanusz Patyczek oddał mu swój motocykl mówiąc: ” Masz. Musisz wystartować! „. Tak się poznali. Janusz Patyczek był znakomitym, choć kontrowersyjnym, trenerem motocyklowym. Były komandos, za czasów istnienia w kraju nad Wisłą wojskowych sekcji motocrossowych stworzył potęgę ” Czerwonych Beretów ” w tym sporcie. On to wyszkolił liczącą się w rajdach szosowo-terenowych i motocrossie grupę warmińsko-mazurską. Spod jego ręki wyszli; Stanisław Olszewski, Czesław Obłoczyński, Zbigniew Kłujszo i Ryszard Gancewski – przez wiele długich lat filary kadry rajdów Enduro trenera Mirosława Malca. ” Patyk ” nauczył Ryszarda Gancewskiego techniki wyczynowej jazdy motocyklem. Jak siedzieć, jak przyjąć właściwą postawę przed zakrętem, jak skakać, pokonywać podjazdy i jeszcze wielu innych rzeczy? Słowem: wszystkiego. Do tego Janusz Patyczek wyciskał z ” Ganca ” siódme poty każąc mu biegać z obciążnikami po lesie, lub przerzucać setki kilogramów żelastwa w sali gimnastycznej. Doszły zajęcia indywidualne z własnej inicjatywy. Ryszard Gancewski z upodobaniem kręcił motocyklem piruety, ćwiczył zakręty po bandzie ze śniegu, wszystko to na zamarzniętej tafli jeziora Morliny. Gdy pędził motocyklem do swojej Bożenki, lub wracał do rodzinnego Kajkowa po zamarzniętej na kość szosie – w jedną stronę dwanaście kilometrów w środku zimy! – Ludzie oczekujący na autobus PKS-u, ledwo trzymający się na nogach na lodowatej szklance, widząc ” Ganca ” w akcji odruchowo zamykali oczy… Dość szybko młodego, zaciętego i zdolnego zawodnika AMK Drwęca Ostróda wypatrzył trener kadry narodowej w motocyklowych rajdach szosowo-terenowych Mirosław Malec. A ponieważ ” Kojak „, nazywany też ” Docentem „, w pracy szkoleniowej także stosował metodę ” zimnego wychowu i twardej ręki „, więc od razu w tym towarzystwie Ryszard Gancewski poczuł się całkiem swojsko… W myśl Ustawy o Powszechnym Obowiązku Obrony PRL o Ryszarda Gancewskiego upomniało się wojsko. Jako twardziel z Mazur nie narzekał – przecież to tylko dwa lata? Prezes AMK Drwęca Ostróda inżynier Karol Wadas dzięki swym dawnym MON-owskim koneksjom z czasów ” Czerwonych Beretów ” i ” Wawelu ” wystarał się o zwolnienia na starty w zawodach.

Po AMK Drwęca Ostróda przyszedł czas na kontynuowanie kariery w GAMK Budowlani Gdańsk. Gdańszczanie zaoferowali mieszkanie, etat ( nie fikcyjny – Ryszard Gancewski pracował, jako tokarz w trójmiejskim Trans budzie) i motocykle. KTM SX 250 do motocrossu i Jawę Enduro do rajdów. Natomiast trener Mirosław Malec posadził ” Ganca ” na kadrowego Simsona GS – początkowo 100, a po likwidacji tej klasy na 125-kę. Motocyklami z Suhl Ryszard Gancewski startował do 1989 roku. Po raz ostatni prowadził Simsona na 64 Sześciodniówce Motocyklowej w Walldurn ( RFN ). Przed rozpoczęciem sezonu 1989 Ryszard Gancewski ( za usilną namową Zbigniewa Banasika ) w rajdach Enduro przyjął ofertę MKS korona Kielce. Formą odstępnego była wywrotka Star-SHL przekazana przez Zakład Patronacki Korony FSS Polmo SHL gdańskiemu PTSB Transbud. Po likwidacji Sekcji Motorowej w Koronie ” Ganc ” do końca sezonu 1992 startował w barwach Kieleckiego Towarzystwa Motorowego Novi. Uznany mistrz błota, krętych prób terenowych, znany z żelaznej kondycji i siły. Prędzej motocykl się zmęczył niż Ryszard Gancewski. Przy okazji rekordzista Polski w zdobytych na Sześciodniówkach Motocyklowych Złotych Medali FIM – aż jedenastu! Wicemistrz i Drugi Wicemistrz Europy w klasie 125. Zdobywca historycznego, bo wygranego w ostatniej edycji tych rozgrywek, Pucharu Pokoju i Przyjaźni w klasie 125 za rok 1989. Mistrzem Polski w rajdach Enduro ” Ganc ” był dziewięć razy. Tytułów Wicemistrza Polski w rajdach uzbierało się siedem. W motocrossie Ryszard Gancewski sięgał osiem razy po szarfę Mistrza Polski i sześć razy po Wicemistrzostwo. Co do liczby wygranych przez ” Ganca ” pojedynczo imprez proponuję zwrócić się zainteresowanym do Głównego Urzędu Statystycznego? Na pewno były tego setki… Mało, kto już dzisiaj pamięta, że Ryszard Gancewski ( wraz ze Zbigniewem Przybyłą) był prekursorem startu Polaków w rajdach-maratonach. W Rajdzie Inków w 1989 roku na terenie Peru był szósty. Rok potem następny start w Incas Rally, tym razem samotnie. Start w peruwiańskim Ica, meta w brazylijskim Rio de Janeiro. Ryszard Gancewski w generalce był czwarty, ale wygrał ostatni etap!

Era Jacka Czachora i Marka Dąbrowskiego dopiero miała nadejść… Po tragicznym wypadku w lutym 1993 roku znanego rajdowca samochodowego Mariana Bublewicza ( zaczynał od motocrossu!) Na trasie Rajdu Elmot, pod – czego nie ukrywał – naciskami ukochanej żony BożenyGanc ” zdecydował się na definitywny koniec kariery zawodniczej. Jak mówił: ” Teraz rodzina, kościół, spacer?.. „. Ale z rajdami Enduro tak całkiem nie zerwał ( wszyscy, którzy dłużej zetknęli się z tą dyscypliną dobrze wiedzą, iż jest to raczej niemożliwe), został społecznym trenerem kadry narodowej. Było wówczas indywidualne wicemistrzostwo świata w klasie 80 Macieja Wróbla w 1992 roku. Za kadencji ” Ganca ” Polska sięgnęła po Puchar World Trophy 68 Sześciodniówki Motocyklowej w 1993 roku. Ale była też niespełniona Six Days w Oklahomie w 1994 roku. Czarę goryczy przelała 70 ISDE w Jeleniej Górze w 1995 roku, gdzie nasze zespoły nie spełniły zupełnie pokładanych w nich nadziei. Imprezę nazwano Sześciodniówką Rozczarowań… I wtedy Legendarny ” Ganc ” dał sobie na wstrzymanie. Trochę pilotował karierę motocyklową synów – Piotra i Pawła, a potem zajął się własną firmą transportu samochodowego. Samo życie. Ryszard Gancewski – szczera kresowa dusza. Za kumpli dałby się w plasterki pokroić, ale nie daj Boże w drugą stronę… Wtedy nie znał słowa ” zmiłuj się „, zwłaszcza na rajdowej trasie, lub na torze motocrossowym. Dla ludzi zawsze serdeczny, z poczuciem humoru. No i popularny w środowisku. W czasie badania technicznego przed zawodami na przykład w Portugalii, czy we Włoszech nie raz doświadczył gromkich pełnych sympatii okrzyków: ” Ciao Ganco! „. Nie jeden raz ręka go bolała od przybijania ” piątek „…

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *