Medale i 10 miejsce 60 ISDE Alp Hiszpania 1985 A. Martynkin
W Alp (Hiszpania) rozegrana została jubileuszowa, 60 już Sześciodniówka Motocyklowa. Zbigniew Przybyła w kl. 80 cm , Ryszard Gancewski w kl. 125 cm zdobyli złote medale, zaś Ryszard Augustyn w kl. 250 cm i Krzysztof Serwin w kl. 500 cm srebrne.
Odnosząc to do innych dyscyplin sportowych można by powiedzieć – znakomicie, ale w sześciodniówce liczy się przede wszystkim rezultat zespołowy, a pod uwagę brane są wyniki każdego członka zespołu. Pod tym względem impreza należy do wyjątkowych, odpadnięcie choćby jednego zawodnika przekreśla dorobek pozostałych. W Alp, w czwartym dniu defekty wyeliminowały Stanisława Olszewskiego i Zbigniewa Kłujszo (obaj kl. 80 cm), zawodników najbardziej doświadczonych i polski zespół w dwóch ostatnich dniach otrzymywał po 15 tys. punktów karnych za każdego z nich. Z takim „bagażem” zajął dopiero dziesiąte miejsce. Odległe, jak na wicemistrzów świata z 1984 roku, ale wyższe niż np. zajęli mistrzowie Holendrzy.

Foto: Zbigniew Przybyła na Simsonie GS 80
Nie ma co ukrywać, wszyscy liczyli, po bardzo dobrym występie w Holandii, na znacznie wyższą lokatę, ale stało się… Podobnie jak Polacy, niedosyt mają Czechosłowacy, zespół jeden z najlepszych w World Trophy, który po odpadnięciu w ostatnim dniu Petra Kvecha spadł z medalowego na siódme miejsce. To samo można powiedzieć o Włochach, którym w ostatnich dwóch dniach zabrakło wspaniałego Gualtiero Brissoniego, skutkiem czego zespół kandydujący do zwycięstwa znalazł się na siódmej pozycji.
W zespole RFN, zaliczanym także do ścisłej czołówki, już w drugim dniu odpada Reemy Janssen i zespołowo zajmują zaledwie miejsce trzynaste.
Psują się Jawy, Kawasaki, Hondy, Hoesy, Simsony. Właśnie na nich od lat startują Polacy w klasach 80 i 125 cm. Oceniając nasz występ w Alp trzeba brać pod uwagę fakt, że nie tylko Polacy zajęli odlegle miejsce. Tym razem zdarzyło się to zespołom, które mają znacznie większe osiągnięcia w sześciodniówkach. Rację ma trener Mirosław Malec mówiąc, że „błędów trzeba szukać i u siebie, i w sprzęcie”.
Foto: Zbigniew Kłujszo PL Simson GS 80
Na pewno Simsony ustępują osiągami innym motocyklom zachodnim, chociaż osiągnęły już ich niezawodność. A Hiszpanie wystawili sprzęt na bardzo ciężką próbę. Olszewski startujący już w dziesiątej sześciodniówce mówił, że hiszpańska była z pewnością najtrudniejsza. Potwierdzali to uczestnicy z innych krajów. Słyszało się opinie, ze Hiszpanie wręcz przesadzili ze skalą trudności. Jeśli pewnych odcinków trasy nie mogą pokonać wszyscy bez wyjątku, startujący na motocyklach klasy 80 cm, a sędziowie przymykają oczy na udzielaną, nie dozwoloną regulaminem pomoc, to o czymś świadczy. W Alp mówiło się wręcz o likwidacji klasy 80 cm. Za słabe motocykle na tak górzyste tereny, jak Pireneje. Zresztą od paru lat notuje się ucieczkę zawodników z tej klasy.
Dwudziestu jeden uczestników przy pięćdziesięciu siedmiu w kl. 125 cm, jest tego najlepszym dowodem, 135 zawodników w kl. 250 i 95 w kl. 500. Mowa wyłącznie o World Trophy, bo w sumie uczestników było znacznie więcej – 419 wraz ze startującymi w Srebrnej Wazie Od bieżącego roku są to oficjalne mistrzostwa świata dla zawodników do lat 23. Polska nie wystawiła zespołu, nie znalazła czwórki młodych na tyle dobrych, by zgłosić ich do startu. Prawda, że dwóch kandydatów odniosło kontuzje; skoro nie ma komu ich zastąpić, trzeba zadać pytanie: jak wygląda szkolenie młodzieży w klubach?
W pamięci uczestników, poza trudami, 60 Sześciodniówka nie zapisze się zbyt dobrze. Organizatorom wiele można zarzucić, jak choćby zmianę regulaminów FIM, podejmowanie decyzji, do których nie byli uprawnieni. Sporo zamieszania uczynił protest ekipy NRD, którą w ostatnim dniu wyprzedzili Hiszpanie. Długo trwały obrady jury, opóźniła się o parę godzin ceremonia zamknięcia i wręczania nagród. Wyszło na korzyść gospodarzy, właśnie oni zajęli drugie miejsce za Szwedami, a przed NRD.

Foto: Ryszard Augustyn Jawa 250
Porównując hiszpańską sześciodniówkę do tej z 1980 r. na Elbie, wyraźnie lepiej wypadli Włosi. Było uroczyściej, sprawniej i chyba weselej. Więcej firm przejawiało zainteresowanie imprezą, więcej zjechało kibiców. Po raz pierwszy wyjechałem z mistrzostw świata bez żadnego pamiątkowego znaczka. Po prostu ich nie wyprodukowano! Żadnej konferencji Prasowej.
Wyniki podobnych zawodów w dużym stopniu zależą od sprawnej obsługi. Przeciętnie na jednego zawodnika wypada trzy, cztery osoby. W niektórych ekipach nawet więcej. Z reguły są to byli zawodnicy, doskonale jeżdżący, znający specyfikę rajdów, umiejący przewidzieć, gdzie mogą być przydatni. „Krasnoludki”, bo tak się o nich mówi, często towarzyszą swoim zawodnikom na długich odcinkach trasy. Pod tym względem w Alp, ale także na wcześniejszych sześciodniówkach, wzorem mogą być Szwedzi. „Krasnoludki” wożą w plecakach części, służą młodszym radą, bywa że i pozaregulaminową pomocą. W Alp zakwaterowano 3600 osób, startowało zaś 419, łatwo obliczyć, nawet jeśli odejmiemy kilkaset osób przybyłych do Alp jako turyści, ile wypada na zawodnika.
Pod względem zabezpieczenia obsługi i pomocy, tegoroczna sześciodniówka jest dla nas znacznie lepsza niż dotychczasowe – usłyszałem od trenera Malca – Oprócz mnie zespół miał do dyspozycji dwóch kolegów – Zbigniewa Grotha i Zbigniewa Banasika – poruszających się po trasie na motocyklach. To mniej niż u konkurencji, ale więcej niż w latach poprzednich. Gdybym był sam, prawdopodobnie Serwin nie skończyłby imprezy, bo na pewno znajdowałbym się w innym, trudniejszym do przejechania miejscu. Miałem części w plecaku, naprawił sprzęgło, spóźnił się na PKC, nie mógł jechać dalej. Pięciu, sześciu ludzi potrafi dotrzeć każdego dnia do różnych punktów trasy, ich obecność stanowi duże zabezpieczenie dla zawodnika.

Foto: Zbigniew przybyła na Simsonie GS 80
Ekipa polska liczyła 20 osób. Wszyscy byli rozstawieni na PKC, trasie, w sumie wypadało po trzy osoby na zawodnika i tylko one poruszać się mogły swobodnie na motocyklach. Znalazł się w niej także przedstawiciel Jeleniej Góry, miasta, które za dwa lata będzie organizatorem 62 Sześciodniówki. Ten stosunek się zmieni za dwa lata, ale za rok w Bergamo będzie chyba podobnie. Wyjazdy są kosztowne, ale jeśli myśli się poważnie o sukcesach i to nieprzypadkowych, trzeba je ponosić.
Pozostaje sprawa sprzętu. Od lat związani jesteśmy umowami z Simsonem i Jawą. Zawodnicy narzekają, szczególnie na tę ostatnią markę. Polacy startowali na starszych modelach i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie… zwycięstwo Jawy w kl. 500. Okazuje się, że można, że sprzęt owszem, rzecz bardzo ważna, ale liczy się także człowiek. Obiektywnie trzeba powiedzieć, że sprzęt zachodni przewyższa jakością Simsony i Jawy. Przed PZMot orzech do zgryzienia: czy dalej trzymać się tych firm, czy szukać innych, choć niełatwych do pozyskania. Z reguły fabryczny sprzęt sprzedawany rywalom różni się in minus od przygotowywanego dla swoich. Kto pójdzie w ślady Simsona i rzeczywiście da Polakom identyczne motocykle, co i swoim zawodnikom?
WYNIKI
WORLD TROPHY
1.Szwecja – 1792,28: P. Hansson – 317,41, P. Gronberg – 437, 26, D. Wicksell – 210,94, S. Jonsson – 102,62, H, Lundberg – 287,98, T. Gustavsson -436,07
2.Hiszpania – 2788,85: P. Vila – 596,50, F. Rubio – 172,95, J. Girona – 351,79, F. Gil – 1004,57, C. Mas – 220,58, G. Moreno – 442,46.
3.NRD – 2900,60: J. Thalmann – 477,00, R. Hubler – 215,66, U. Weber – 560,83, H. Sturm – 7,23; J. Schutzler – 604,94, R. Kladtke – 824,94
10.Polska – 97129,18: Zbigniew Przybyła 324,18 Zbigniew Kłujszo – 46566,46, S Olszewski – 46459,73, R. Gancewski – 525,24, R. Augustyn – 780,76, Krzysztof Serwin – 2472, 81
SREBRNA WAZA
1. NRD – 1780,05; 2. Hiszpania – 2261,67 3. Szwecja 2390,66.