Porażka czy klęska 63 Sześciodniówka Motocyklowa – A.Martynkin 1998

Jaszcze nie wystartował ostatni z Polaków z nr. .166 Zbigniew Groth, a już okazało się, że kłopoty z motocyklem ma Ryszard Gancewskim. Silnik tracił moc. Chwilę później sygnał, że podobne kłopoty se swoim pojazdem ma Piotr Kasperek. Niezawodne .Simsony psują się po kilkudziesięciu minutach Sześciodniowi

Trener Mirosław Malec natychmiast przeprowadza konsultacje w serwisie fabrycznym. Na pomoc wyruszają na trasę „Krasnoludki” – Stanisław Olszewski i Ryszard Augustyn. Nerwowe minuty. Wiadomo, że na metę pierwszej pętli pierwszego dnia obaj polscy motocykliści dojadą z poważnym spóźnieniem. Ale co się dzieje? Tacy doświadczeni zawodnicy nie potrafią zlokalizować usterki?

Zmieniłem kilkanaście świec, iskrownik, nic nie pomaga mówi zdenerwowany Gancewski ma 45 minut spóźnienia, jeszcze tylko 15 min. i przekroczony zostanie dopuszczalny limit. Silnik traci moc jak trzymam „fajkę” w pewnej odlej od świecy, to jadę. Ale przecie w ten osób me mogę poruszać się przez parę godzin.

W obozie polskim i Simsona zdenerwowanie. Sprzeczne opinie, co robić. W końcu decyzja. Zmiana iskrownika i „simmeringu”. Nie da się tego wykonać w ciągu 10 min, między metą pierwszej pętli a startem do drugiej. Więc kolejne spóźnienie. Gancewski rusza, ale po kilkudziesięciu metrach słychać jak silnik się krztusi, przerywa Zawodnik jeszcze jedzie, ale już wiadomo, że to koniec. Stają obaj z Kasperkiem po mniej więcej 160 km trasy Gancewski ze względu na ponad godzinne spóźnienie, Kasperek z wypaloną dziurą w tłoku. Rok przygotowań, obozów, tyle wysiłku i wszystka przepadło — mówią zrezygnowani. Tylko co się mogło stać?

Wątpię, czy fabryka przyzna się do błędu. Trzeci fabryczny Simson Thomasa Bieberbacha z NRD stanął następnego dnia. Może — i najpewniej – jakieś głupstwo, przez które jednak wysiłek zespołów dwóch krajów poszedł na marne.

Można powiedzieć, że tegoroczna 63 Sześciodniówka Motocyklowa w Mende skończyła się dla Polaków już w połowie pierwszego dnia. Tak szybko, jak jeszcze nigdy. Trudno było oczekiwać, że w następnym dniu konkurenci stracą od razu po trzech motocyklistów z zespołu, przez co dałoby się uniknąć miejsca… ostatniego. Tak się nie stało i polski zespół w klasyfikacji World Trophy ukończył imprezę na 19, ostatnim miejscu. W te sytuacji trudno ocenić występ, pozostawało tylko przyglądać się, jak jadą inni i kibicować zespołowi Junior Trophy (do 23 lat).

Mende jest dwunasto tysięcznym, malowniczym, na co dzień nieco sennym miasteczkiem w dolinie rzeki Lot, w najbiedniejszej części Francji, w Masywie Centralnym, położonym na wysokości 771 m npm, stolicą departamentu Lozere, ale nawet w. odległym o 250 km Lyonie nie wszyscy orientują się, jak do niego dojechać. Dla francuskiego Enduro bardziej zasłużone od wszelkich innych miast Moto Klub Lozerin istnieje od 1974 r. W latach 1976—1987 organizował dziewięć eliminacji mistrzostw Francji, a w 1981 i 1983 r. eliminacje mistrzostw Europy. Gdy z organizacji tegorocznej Sześciodniówki wycofali się Australijczycy i podjęła się tego zadania Francja, to wybór padł właśnie na Mende, ze względu na świetnie nadające się do rajdów motocyklowych okolice i doświadczenie miejscowych działaczy. Wiele federacji europejskich odetchnęło z ulgą, wyprawa na antypody byłaby bez porównania kosztowniejsza.

Interesująca i dobrze wytyczona trasa, dość szybkie wydruki wyników z prób sportowych, to właściwie wszystkie pozytywy organizacji tegorocznych mistrzostw świata w rajdach Enduro. Wiele można by o tym napisać, wystarczy jednak gdy podam, że wielu znajomych dziennikarzy z różnych stron świata z przyjemnością wspominało Jelenią Górę„naszą gościnność, znakomitą atmosferę, nieporównywalnie większe zainteresowanie publiczności, dobre funkcjonowanie biura prasowego. W Mende usytuowano je w namiocie, w którym pierwszego dnia nie było nawet światła. Prowizorycznych wyników w klasyfikacji zespołowej nie podano ani razu Oficjalne otrzymywaliśmy następnego dnia rano. Pod tym względem ma być znacznie lepiej za rok w Willdum Walldürn (RFN) oraz w Vasteras (Szwecja) w 1990 r.

Przedstawiciele tych miast prowadzili szeroką kampanię propagandową, rozdawali foldery, naklejki, przyjmowali zamówienia na noclegi. Szwedzi każdej ekipie wręczali kasety wideo z filmem o miejscu zawodów.W żadnym ze sportów ostateczny rezultat nie zależy w tak ogromnej mierze od zespołu, jak w Sześciodniówce.

W klasyfikacjach pracuje na wynik cała bez wyjątku drużyna. W Sześciodniówce odpadnięcie jednego zawodnika przekreśla wszelkie szanse. Dlatego istotny jest sprzęt i przy wszelkich rozważaniach ten element musi być podkreślany. Ubiegłoroczni mistrzowie świata, zespół NRD, po tajemniczych niedomaganiach Simsonów i wycofaniu się wspomnianego Bieberbacha, musiał się pożegnać z marzeniem o czołowym miejscu. Podobnie jak Szwedzi, po utracie, na skutek wypadku Thomasa Gustavssona i to już pierwszego dnia Nie mnie oceniać,czy jest to sprawiedliwe, taki system klasyfikacji jest charakterystyczny dla Sześciodniówki i na tym miedzy innymi polega jej urok. Do ostatnią} minuty zarodów nikt nie może być pewny swego

Od pierwszego dnia rozpoczną się ostra rywalizacja między Włochami i Francuzami .W obu zespołach znakomici motocykliści, wielokrotni uczestnicy maratonu Paryż—Dakar. Prawdziwą przyjemnością było oglądanie ich na próbach sportowych. Na tle Angelo SignorellegoTalio Peliegrinego (Włochy) czy Stephane Peterhansel i Thierry Charbonniera (Francja) większość uczestników wypada wręcz blado. Piszę większość, bo choć w każdym zespole jest co najmniej jeden bardzo dobry zawodnik, to jednak za mało, by myśleć o sukcesie drużynowym. Niezbyt rzucali się w oczy Czechosłowacy, ale to wyrównany, solidny i doświadczony zespół. Gdyby nie ; pech NRD i Szwecji, wałka o najwyższe miejsce – na podium byłaby z pewnością jeszcze ciekawszą.

Nie mają sobie równych Włosi w konkurencji , Junior i nic dziwnego. Jak się dowiedzieliśmy, w mistrzostwach kraju startuje po 300 młodych zawodników! Jest z czego wybrać. A jeździć to Włosi zawsze mieli na czym. Gdyby nie zupełnie niepotrzebne spóźnienia.

Czwartego dnia, Polacy mogli z powodzeniem zająć miejsce o jedno wyższe. A na co stać byłoby Trophy, to w sytuacji, jaka się zdarzyła, naprawdę trudno powiedzieć. Cóż, parę lat temu w Holandii, gdy Polska zdobyła wicemistrzostwo świata, pech innych pomógł w odniesieniu sukcesu. Tym razem szczęście nam nie sprzyjało od samego początku.

Rok temu piąte miejsce polskiego zespołu w klasyfikacji Trophy i jedenaste w Junior Trophy uznano za zbyt słabe, biorąc pod uwagę, możliwości jakie stwarza własny teren. Trzeba solne jednak zdawać sprawę, że obecnie znalezienie się w pierwszej piątce przy naszym sprzęcie już jest sukcesem. Zachodnie firmy prześcigają się w wytwarzaniu coraz doskonalszych motocykli, my n żerny tylko liczyć najwyżej na trzy Simsony i kilku Jaw zawsze różniących się od fabrycznych dla zespołu czechosłowackiego. Brak wyboru najbardziej rzuca się w oczy w zespole Junior.Tomasz Kodym , Jacek Czachor w żadnym przypadku, ze względu na warunki fizyczne, nie powinni dosiadać motocykli 250. Ale innych dla tych zawodników po prostu nie ma.

Kolejną sprawą jest brak konkurentów Lepszych w kraju zawodników po prostu nie ma, nie ma też z kogo wybierać, bo kluby nie mają pieniędzy na szerokie szkolenie. Jeśli przy braku doświadczenia polski zespól Junior Trophy potrafił zająć miejsce siódme, świadczy to tylko o potencjalnych możliwościach i nadziei na przyszłość.

Wyniki

Światowe Trofeum:

1. Francja 473,20, 2. Wiochy 485,96, 3. Czechosłowacja 1367,45,4. Holandia 2527,38, 5. W. Brytania 2597,40, 6. Finlandia 3043,85, 19. Polska 182.409, 69.

Trofeum Juniorów:

1. Włochy 839,50, 2. Finlandia 1586,75, 3. RFN 2216,36, 4. NRD 2332,71, 5. W. Brytania 4031,90, 6. Hiszpania 4197,00, 11. Polska 4969,77.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *