CO DALEJ Z MRT? A. Kwiatkowski
Poniższe uwagi nie są spowodowane złym wynikiem polskiego zespołu narodowego na tegorocznym Rajdzie Tatrzańskim, lecz dotyczą przyszłości Rajdu Tatrzańskiego, jako imprezy między-narodowej. Wydaje mi się. Że w ostatnich latach MRT wymknął się spod koncepcyjnej kontroli tak, że trudno właściwie sprecyzować, jaką, koncepcję rajdów reprezentuje obecnie
W połowie lat. 50-Tych. Kiedy MRT stal się naprawdę rajdem międzynarodowym, „Tatrzański” reprezentował chyba w pełni polską koncepcję rajdów, polegającą na połączeniu trzech zasadniczych czynników: bardzo trudny teren na dużych przestrzeniach, czasy przejazdów na trasie niezbyt krótkie, ale wymagające rzetelnej jazdy, obserwacja, jakości jazdy, przeprowadzana na włączonych w trasę odcinkach jazdy stylowej (OJS).
W tamtych latach ta koncepcja rajdu została niejako zaprezentowana Europie i spodobała się zawodnikom zagranicznym. Wymienione trzy czynniki, reprezentowane zresztą nie tylko przez MRT, lecz także przez cały nasz system rajdowych mistrzostw Polski, stanowiły podstawę naszego wysokiego poziomu jeździeckiego. Górującego wówczas nad poziomem zawodników obecnych potęg jak NRD, CSRS, a praktycznie ustępującego tylko ówczesnemu poziomowi Anglików. Wystarczy przypomnieć sobie wyniki nie tylko Rajdów Tatrzańskich, lecz także Sześciodniówek FIM, motocrossu pod Moskwą itp.
Uważam, że wówczas przodowaliśmy w koncepcji rajdów w Europie, że ten fala miał swoje odbicie w poziomie jeździeckim i w wynikach. Późniejszy rozwój rajdów europejskich skomplikował sytuację. Trasy wszystkich niemal rajdów, w jakich braliśmy udział (poza może austriacką Alpenfahrt) stały się równie trudne, a w niektórych przypadkach nawet trudniejsze niż trasy naszego MRT, a czasy jazdy, wymagane na trasach, zaczęły wymagać crossowej charakterystyki silnika i crossowego sposobu jazdy. Obserwacja. Będąca w MRT podstawą ostatecznej klasyfikacji zawodników, pomimo, że była coraz popularniejsza w wielu krajach europejskich na małych rajdach, nie trafiła jednak do poważnych międzynarodowych imprez, w których ostateczna (indywidualna i zespołowa) klasyfikacja opiera się na próbach szybkości terenowej, drogowej, próbach przyspieszeń i hamowania.
W Rajdzie Tatrzańskim teren dziś nie jest trudniejszy niż dawniej.
W związku z tym, na dróbki czasowe osiągane na punktach kontroli czasu przez czołówkę europejską stawały się z biegiem czasu coraz większe. Poza tym niedociągnięcia organizacyjne przed kilku laty spowodowały zastosowanie zbyt długich czasów na niektórych odcinkach trasy i wywołały pewien alarm na temat potrzebnego zacieśnienia czasów na Tatrzańskim, żeby nie pozostawać w tyle za coraz bardziej crossowymi sześciodniówkami.
Koncepcyjnie wyszliśmy z sytuacji w ten sposób, że wprowadziliśmy jedną, później dwie próby szybkości terenowej, regulaminowo ustawione tak, żeby zawodnik niespełniający pewnych warunków otrzymywał jeden punkt karny, a tym samym tracił złoty medal, jeżeli nie stracił go na całej trasie, gdzie czasy były z założenia długie.
Celem koncepcyjnym takiego ustawienia prób szybkości było. Aby zawodnik nie musiał na całej trasie poddawać motocykla próbie wytrzymałościowej, jak na innych szybkościowych rajdach, a mógł skoncentrować się na wyniku obserwacji i jedynie na dwóch kilkukilometrowych odcinkach musiał wykazać się umiejętnością szybkiej jazdy, zresztą nie skrajnie szybkiej, gdyż wystarczyło, jeżeli był nie więcej niż 10 proc. wolniejszy od średniej z trzech najlepszych szybkości klasy Najlepszych spośród grupy „złoto medalistów” miała wyłonić nadal obserwacja.
Praktyka przewróciła te założenia. Od dwóch lat MRT rozgrywa się w praktyce na trasach; od dwóch lat czasy są porównywalne z najszybszymi rajdami Europy. Fakt rozgrywania rajdu na głównych punktach karnych ( za spóźnienia na trasie) pociąga za sobą takie konsekwencja, że zbędna staje się obserwacja w MRT i że zbędne stają się w praktyce próby szybkości. Wyniki obu tych prób nie są później prawie w ogóle brane pod uwagę.
Jak więc dalej postępować z MET? Czy utrzymać obserwację, a wtedy koniecznie obniżyć wymagane szybkości na niektórych odcinkach, czy też faworyzować dalej szybkość, co spowoduje, że wtedy sens istnienia obserwacji w MRT stanie się wątpliwy?
Czy jest sens organizować próby szybkości z całym bagażem fotokomórek i obliczeń, jeżeli etapy trasy same stanowią próby szybkości?
Przeciwko łączeniu wysokich szybkościowych wymagań z obserwacją przemawia także techniczny aspekt: silniki o wysokiej wydajności, jakie potrzebne są dla szybkościowych prób i szybkich tras, posiadają charakterystykę tego rodzaju, że trudno żądać od nich pracy właściwej dla trudnych odcinków obserwowanych. Można wyjść z założenia, że sport właśnie powinien stawiać takle przeciwstawne wymagania, żeby pohamować nieco nadmierny obecnie i nikomu niepotrzebny wyścig wydajności za wszelką cenę, ale jeden Rajd Tatrzański nie będzie w stanie, spełnić tej chwalebnej roli regulatora rozwoju technicznego, dopóki koncepcjo iści innych rajdów europejskich nie dojdą do podobnych wniosków.
Grozi natomiast spadek zainteresowania Rajdem Tatrzańskim i wydaje się, że trzeba podjąć decyzję: czy utrzymać w MRT obserwację, ale równocześnie ustalić umiarkowane czasy na trasie, czy też pójść w kierunku rajdów szybkościowych, upodabniając go tym samym do wielu innych rajdów europejskich, obliczonych wyłącznie na fabrycznych kierowców.
Osobiście jestem za tą pierwszą koncepcją: pozostawienia Rajdu Tatrzańskiego, jako rajdu bardzo trudnego, ale niewymagającego rozbijania motocykli, z końcową selekcją zawodników na podstawie jakościowej próby, jaką stanowią odcinki obserwowane. Jednak decyzja musi być oparta także na innych przesłankach: MRT musi pozostać rajdem międzynarodowym, bowiem aktualna staje się sprawa mistrzostw rajdowych Europy, później może mistrzostw świata.
Czy uda się włączyć MET w system mistrzostw i w którą z tych dwóch dziedzin: rajdów szybkościowych czy obserwowanych?
Odpowiedź na to pytanie jest w tej chwili trudna. Bo zbyt wczesna jest jeszcze faza pertraktacji o mistrzostwa, ale od tego będzie musiała w poważnym stopniu zależeć decyzja o losach MET.