Na półmetku sportowego sezonu Gdyby tak jeszcze w klubach.

Zbyt szybki jest rytm sportowych wydarzeń, by można było na łamach naszego miesięcznika informować na bieżąco o przebiegu najciekawszych motorowych imprez.

Cykl produkcyjny pisma wyklucia, niestety, tego rodzaju inicjatywy, z tego prostego względu, że silą rzeczy musiałyby one stanowić przysłowiową musztardę po obiedzie.

W chwili, gdy relacje z kolejnych docierałyby do naszych czytelników, kolejne imprezy już zdążyłyby usunąć w cień poprzednie wydarzenia. Aby nie ograniczać się jednak wyłącznie do bilansu na mecie sezonu oraz prezentacji zamierzeń na następny, warto także spojrzeć nieco uważniej, jak przedstawiała się sytuacja na półmetku.

Tym bardziej, że w wielu wypadkach był to obraz klarowny a materiału do oceny nie brakowało.

Półmetek sportowego sezonu w sporcie motocyklowym upoważniał do umiarkowanego optymizmu. Dwa najważniejsze sprawdziany motocyklowej kadry — Puchar Przyjaźni w motocrossach oraz Mistrzostwa Europy w rajdach szybkich przyniosły bowiem reprezentantom Polski wyniki zadowalające zacznijmy od Pucharu Przyjaźni.

Po pakiet eliminacjach rozegranych w Jugosławii Marlbor, ZSRR Winnica. CSRS Rybnik, Rumunii Moreni i Polsce Cieszyn polski zespól znajdował się z 59 punktami, przed ZSRR 55 pkt., Bułgarią 50 pkt. i CSRS 25 pkt.

Na tym etapie rywalizacji były więc realne szanse ostatecznego zwycięstwa. Zarówno postawa polskich zawodników, jak sprzęt (motocykle Husqvarna) pozwalały bowiem oczekiwać, że w dwóch ostatnich eliminacjach sierpniowych w Bułgarii i wrześniowej w NRD uda się utrzymać przodownictwo.

Gdyby się tak istotnie stało a są to szanse całkiem realne, byłby to niewątpliwie spory sukces widoczny o stałej, konsekwentnej poprawie poziomu. Tę obiecująca prognozę uzupełnijmy jeszcze informacją, że w składzie polskiego zespołu, we wszystkich pięciu eliminacjach, znalazło się trzech zawodników:

Stanisław Olszewski (Stomil Olsztyn),

Czesław Obłoczyński (Stomil Olsztyn) oraz

Lech Kordon Budowlani Gdański.

Oprócz tej trójki role czwartego zawodnika zespołu pełnili na zmianę Tadeusz Czerwiński (Budowlani Gdańsk) i

Walter Stępiński (Górnik Czerwionka).

Zakończone zostały natomiast mistrzostwa Europy w rajdach szybkich lub jak kto woli szosowo-terenowych w klasie 75 cm.

Oto wyniki najlepszych

1. Scaburri (Włochy) na motocyklu Puch — 82. pkt.;

2. Schneidewind (NRD) — motocykl Simson — 75 pkt.;

3. Mauesberger (NRD) — motocykl Simson — 62 pkt.,

4. Kłujszo (Polska) — motocykl Simson pkt.

Drugi z Polaków — Zbigniew Banasik — był szósty.

W porównaniu z wynikami ubiegłorocznymi, gdy Zbigniew Nowicki zdobył brązowy medal, a Zbigniew Banasik był piąty — jest to krok w tył. Kierownik wyszkolenia PZM Mirosław Malec nie ukrywał jednak, że na taki właśnie, a nie inny rezultat poważnie wpłynął brak zespole najlepszego w ubiegłym roku polskiego zawodnika, Zbigniewa Nowickiego. Przyczyna powołanie do służby wojskowej. Zdaniem M. Malca martwi jednak to, że Zbigniew Nowicki w ostatnim czasie wyraźnie

obniżył sportową formę i zaniedbał się w treningach. Spory wpływ na nieco słabsze, niż przed rokiem osiągnięcia, miała również wyraźnie mocniejsza konkurencja. Bywało, że w niektórych eliminacjach na starcie stawało nawet po 40 rywali. Poziom też wyraźnie się podniósł.

Gdyby Zbigniew Kłujszo miał nieco więcej doświadczenia mógłby włączyć się nawet do walki o zwycięstwo. Warto podkreślić, że Polak potrafił nawet wygrać jedna z eliminacji, co wymaga sporej umiejętności jest dowodem sporych decydująca dla motocyklistów próbą będzie Sześciodniówka, która odbędzie się w dniach 5-10 września w CSRS. Nie jest tajemnicą, że wszystkie inne występy, a także cale żmudne przygotowania przed sezonem, byty podporządkowane temu celowi. Trudno się dziwić — jakby nic było, jest to przecież impreza o randze równej mistrzostwom świata.

Kierownik wyszkolenia PZM Mirosław Malec, zapytany przeze mnie o szanse polskich zawodników w CSRS, odpowiedział: Jestem optymistą. Wierze, że trudy dotychczasowych wysiłków nie mogą pójść na marne. Jeśli szczęście dopisze, a sprzęt nie zawiedzie być może, uda się nawet po trzecie miejsce.

Wielka tylko szkoda że jak wynika z naszych dotychczasowy obserwacji to możemy liczyć wyłącznie na to przygotowanie, które zawodnicy zdobyto na centralnych zgrupowaniach pod kierunkiem szkoleniowców PZM.

Praca nad forma w klubach pozostawia nadal wiele do życzenia. A przecież trening na obozach przygotowawczych PZM powinien stanowić jedynie uzupełnienie klubowego szkolenia. Jak na razie jest niestety zasadniczym fundamentem. Dopóki taka sytuacja się nie zmieni, trudno myśleć o wielkich

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *