Srebro Macieja Wróbla – historia Jarosław Ozdoba
W ramach kronikarskiego obowiązku należy przypomnieć, iż w roku 1991 tytuł wicemistrza świata w klasie 80 zdobył Andrzej Tomiczek. Startował on na zakupionym przez federację włoskim TM 80 Enduro. W wojażach partnerował mu wówczas na dość już archaicznym – i jedynym startującym w serialu mistrzowskim – Simsonie GS 80 WKH Maciej Wróbel. Prototyp z Suhl spisywał się różnie: były miejsca na podium, zdarzały się też słabsze chwile i awarie.

Foto: Maciej Wróbel przy motocyklu Simson GS 80 WKH
Na sezon 1992 Maciej Wróbel otrzymał do dyspozycji TM-a 80 Enduro zakupionego przez Polski Związek Motorowy z myślą o startach zawodnika w ( wprowadzonym od tego sezonu ) serialu Mistrzostw Europy Juniorów prowadzonym równolegle z Mistrzostwami Świata.
Już początek, czyli międzynarodowy ( towarzyski ) rajd zorganizowany w węgierskim Kaposvar na początku kwietnia pokazał niezły potencjał Macieja Wróbla. W obydwa dni trwania imprezy pokonał on… aktualnego wicemistrza świata Andrzeja Tomiczka. Ten ostatni dysponował fabrycznym prototypem TM 80 dedykowanym specjalnie dla niego. O progresji formy ” Ćwirka ” może świadczyć rozegrany dwa tygodnie po Kaposvarze, znów u bratanków – tym razem z bazą w Matrafured, rajd stanowiący rundę pucharową strefy środkowoeuropejskiej. Polacy wygrali imprezę zespołowo, a Maciej Wróbel znów zostawił na pobitym polu Andrzeja Tomiczka.

Foto: Maciej Wróbel na motocyklu Moto TM 80
Zła passa przejawiająca się zdobywaniem drugich lokat za młodszym kolegą, a zarazem rywalem, miała sweg apogeum na strefowym motocrossie w Strykowie pod Łodzią. Po jednym ze skoków cieszynianin ” poszedł w kozły ” tak niefortunnie, że efektem wywrotki było złamanie ręki w nadgarstku. Kontuzja skutkowała wyłączeniem z udziału w co najmniej ośmiu eliminacjach Mistrzostw Świata, czyli czterech rajdach.
W kręgach odpowiedzialnych za Enduro w Głównej Komisji Sportowej Motocyklowej PZMot. podjęto decyzję o zastąpieniu pauzującego Andrzeja Tomiczka Maciejem Wróblem. Ale czy firma Moto TM z Pesaro zgodzi się na taki krok? Przekaże jednostkowo przygotowany motocykl innemu zawodnikowi z Polski? Nerwowe, ale owocne rozmowy na linii PZM – włoski producent wyczynowych motocykli odniosły pomyślny skutek. Maciej Wróbel otrzymał TM-a po Andrzeju Tomiczku, a ściślej – pojazd przygotowany dla niego.
Foto: Maciej Wróbel przy przekazaniu motocykla Moto TM 80
Debiut w inauguracji serialu był zaiste godny. W węgierskim Kaposvar Maciej Wróbel w pierwszy weekend maja 1992 roku był drugi i trzeci w klasie 80. Były co prawda pewne obawy o bolące kolano, ale – chwała Bogu – nie sprawiało ono kłopotów.
Tydzień minął jak z bicza strzelił i trzeba jechać w 50 Rajdzie Świętokrzyskim. Trudna trasa, wymagające warunki terenowe i niezbyt sprzyjająca pogoda. Podczas tych zawodów doszło do kontrowersyjnego anulowania przez jury wyników pierwszego dnia i… strajku zagranicznych zawodników dnia drugiego. W takich, przyznajmy: mało komfortowych, okolicznościach – ale z pełnym poświęceniem odniósł swe pierwsze zwycięstwo w Mistrzostwach Świata w klasie 80 Maciej Wróbel.

Foto: Maciej Wróbel Moto TM 80 na 50 Rajdzie Świętokrzyskim
Dwa tygodnie po rajdzie pod Kielcami kolorowa karawana uczestników serialu pojawiła się w portugalskim Viana de Castello. Fabryczny TM 80 Enduro pierwszego dnia dowiózł Macieja Wróbla na pierwszym miejscu, drugiego był trzeci. Wygrał Roman Michalik z ówczesnej Czecho-Słowacji ( CSRF ). Mawiano o rzekomym skracaniu trasy przez Morawianina, ale kto by tam tego słuchał… Grunt, że nasz Maciej Wróbel utrzymał prowadzenie w klasie w Mistrzostwach Świata!
Ano właśnie… Wówczas niektóre brażowe media ignorowały połowę punktacji z imprezy kieleckiej. Takie posunięcie dawało prowadzenie w osiemdzisiątkach Włochowi Gian Marco Rossiemu. Światowa federacja FIM i PZMot. uznawały wyniki z Kielc, co dawało prowadzenie Maciejowi Wróblowi. Jednakże działania lobbystów w światowym Enduro sprawiły, że Polaka przestano na jakichś czas pokazywać w relacjach Screensportu. Nie od dziś wiadomo, że punkt widzenia zależy od tego jak komuś wygodnie…
Z Portugali uczestnicy serialu przenieśli się do Alp francuskich, konkretnie do Grasse. Pierwszego dnia na trudnej trasie Maciej Wróbel był czwarty. Choć w innych dyscyplinach to miejsce uznawane jest za najbardziej pechowe, to akurat w Rajdach Enduro nie jest tak najgorzej – i tak sporo punktów wpływa na konto. Drugiego dnia rajdowiec z Bielska był trzeci, ale nadal pozostał liderem w klasie!
W połowie czerwca towarzystwo spod znaku Enduro zjechało do Walii. Tym razem areną zmagań miały być okolice Rhayader. Uczestnikom zafundowano mnóstwo błota, wymagające próby rozgrywane na czas zlokalizowane na stromych, trawiastych zboczach. Do tego wszystkiego doszły ciasne, zmuszające do ostrego tempa, czasy pomiędzy Punktami Kontroli Czasu. W takich warunkach Maciej Wróbel wygrał pierwszy dzień, nazajutrz był drugi. Przegrał klasę 80 z Gian Marco Rossim o… siedem sekund. W punktacji sezonu zmienił się układ sił. Rossi zbliżył się do Polaka na trzy (!) punkty. Planowany na tydzień po walijskiej imprezie rajd w niemieckim Rottenbergu z hukiem wypadł z kalendarza z powodu nader skutecznego zadziałania lobby ” Zielonych „, które za Odrą ma się całkiem dobrze. No cóż – bywa i tak w życiu!
A zatem najważniejsze skrzyżowanie na pałasze miało mieć miejsce podczas finałowych skandynawskich eliminacji Mistrzostw Świata i Mistrzostw Europy Juniorów w pierwszej połowie lipca 1992 roku.
Foto: G.M.Rossi na motocyklu HRD 80
Padasjoki to niezbyt rozległa fińska miejscowość położona około pięćdziesiąt kilometrów od Lahti. Tamże w pierwszy weekend lipca spotkali się uczestnicy światowego i kontynentalnego czempionatu Enduro. W najbardziej emocjonującej nas klasie 80 nastąpił remis. Pierwszego dnia wygrał Wróbel, Rossi był drugi. Dzień następny – Rossi triumfuje, Wróbel drugi. Maciej Wróbel zachował minimalne prowadzenie w klasie 80, ale za plecami czuł wyraznie oddech Gian Marco Rossiego ( nota bene ulubieńca polskiej publiczności podczas jeleniogórskiej Sześciodniówki w 1987 roku ). Mało to komfortowo!
Z Finlandii kolorowa karawana przeniosła się do sąsiedniej Szwecji. W Skoevede, tydzień po zawodach w Padasjoki, urządzono ostatni rajd sezonu 1992. W klasie 80 miało dojść do rozstrzygnięcia – kto będzie królem: Wróbel czy Rossi?
Z ciekawostek tamtej imprezy należy odnotować kilkukrotny przejazd kawalkady zawodników przez schody ( obłożone płytami pilśniowymi ) i podwórko najelegantszego hotelu w mieście. Co ciekawe, goście hotelowi nie protestowali. Wracając do rywalizacji w osiemdziesiątkach, to coś tu było ewidentnie nie tak! Otóż TM 80 kandydata na mistrza świata ( kalambur wcale niezamierzony! ) dziwnie kaprysił na trasie i próbach. Beczał zamiast jechać. Nie pomogła wymiana świecy, doraźna regulacja gaźnika… Okazało się, że przyczyną takiego stanu rzeczy był zatkany otworek odpowietrzający korka paliwa! Po wymianie tego elementu wszystko chodziło jak należy. Ale sobota uciekła… Czyżby sabotaż albo zwyczajne niedbalstwo włoskich mechaników? A kto to dziś stwierdzi!
Tak czy inaczej Maciej Wróbel został wicemistrzem świata klasy 80 w motocyklowych rajdach Enduro za rok 1992, powtarzając tym samym wyczyn Andrzeja Tomiczka sprzed roku. Łatwo nie było – ale dał radę!
Dziesięć lat po sukcesie Macieja Wróbla na podium Mistrzostw Świata Enduro stanął jako wicemistrz klasy 4T 250 ( czterosuwów ) kolejny Polak – Bartosz Obłucki. Być może będzie okazja aby o tym opowiedzieć.
I na koniec mała anegdota. Za tytuł wicemistrza świata Maciej Wróbel otrzymał od Polskiego Związku Motorowego zasłużoną premię w wysokości 35 000 000 złotych! Słabszym w cyferkach przeliteruję – trzydzieści pięć milionów. Kwota oszałąmiająca, tyle że po denominacji i w obecnych realiach taka suma ( 3 500 pln ) pozwala się jedynie rozejrzeć za skuterkiem z niższej półki…